Taniec Wampirów

Czosnek

Wszyscy:
Czosnek, czosnek!
Czosnek, czosnek!

Chagal, Goście:
Zaczyna się hulanka
Podgrywa czosnku chuch
Raz fajka, raz gorzałka
Nie zabraknie czosnku już

Wiejski Głupek:
A jak tylko zmrok zapadnie
Dragan:
Zastawi karczmarz stół
Kolya:
By każdy rad
Bezpiecznie jadł
Aż nosem wyjdzie mu!
Wszyscy:
Aż nosem wyjdzie mu!

Chagal, Goście:
Czosnek, czosnek!
Bezcenny swojski chuch!
Czosnek, czosnek!
Tak bucha zdrowy duch
Bo czosnek sprawi snadnie
Że co stoi nie opadnie
A co zwiędło stanie znów
Co zwiędło stanie znów!

Magda:
Młodzi już się prężą
A starzy znowu śpią
Chagal:
Czosnek z chłopca czyni męża
I w amanta zmienia go

Rebeka:
Bo czosnek to lekarstwo
Na świata całe zło
Wszyscy:
Bo czosnek to jest to!
Bo czosnek to jest to!
Bo czosnek to jest to!

Wszyscy:
Czosnek, czosnek!
Bezcenny swojski chuch!
Czosnek, czosnek!
Tak bucha zdrowy duch
Bo czosnek sprawi snadnie
Co stoi nie opadnie
A co zwiędło stanie znów
Co zwiędło stanie znów!
Czosnek, czosnek!
Nasz najwierniejszy druh!
Czosnek, czosnek
Ten zdrowy swojski chuch
Kto był do wczoraj zerem
Dziś będzie bohaterem
Gdy czosnku pełen brzuch
Gdy czosnku pełen brzuch
Gdy czosnku pełen brzuch
I śmiały wzrok! I piękny chuch!
Czosnek, czosnek!
Wprowadzi w kiszki ład
Czosnek, czosnek!
Odejmie wszystkim lat!
Komu jeszcze gazy burczą?
Kto znów padł ofiarą skurczów?
Czosnek brzuch oczyści mu
Nie przerywając snu!
Wszystko strawi, ulgę sprawi
Zawsze doda sił!
Czosnek!!


Piękna córka

Chagal:
Piękna córka w domu to dar boży
Lecz wykończy ojca taki dar
Same troski mu na głowie mnoży
Kiedy z pąka się zamienia w kwiat
Oko ojca pierwsze odnotuje
Nieuchronnej tej przemiany znak
Sam mężczyzną będąc nie mam złudzeń
Że lubieżnik drzemie w każdym z nas
Śpij ty mój kwiatuszku…
Śnij moja ty duszko…
Nikt cię nie rozbudzi
Sam bym go ostudził
Po co ci to
Na co ci to
Po co nam to
Zostań z tatą…
Sama myśl o jurnym libertynie
Budzi we mnie dziką żądzę krwi!
Nim libertyn do sypialni wpłynie
Wezmę młotek i zabiję drzwi
Może wreszcie mógłbym się położyć
Zamiast z młotkiem stać na straży cnót
Piękna córka w domu to dar boży
Ale czuję, że nie zaznam snu
Śpij ty mój kwiatuszku…
Śnij moja ty duszko…
Nikt mi cię nie skradnie
Już ja go dopadnę
Po co ci to
Na co ci to
Po co nam to
Zostań z tatą…
Piękna córka w domu to dar boży…
Dar boży??? Bleee…


Pierwszy raz

Alfred:
Dziewczynę co ma taki czar
Widzę pierwszy raz
Sara:
Młodzieńca przemiłego tak
Widzę w życiu pierwszy raz

Alfred, Sara:
I czy to jeszcze jawa jest?
Chociaż nie – to nie sen…
Spojrzenie jedno
Jeden gest
Nada sens
Moim nocom i dniom
Przegoni czas
Sara:
Senny czas…

Alfred:
Dziewczynę co się ma taki czar
Naturalny
Sara:
Młodzieńca tak miłego sercu
Alfred, Sara:
Widzę w życiu pierwszy raz…

Abronsius:
Chłopcze, słyszysz to? Po schodach chodzi ktoś…
Zagadkę skrywa tu ten dom
Chce rozwiązać ją

Chagal:
Czy moja słodka służka śpi?
Magda:
Tak!
Miejsce dla mnie zrób
Musiałem tutaj znowu przyjść
Bo zwierzęcą czuję chuć

Sara, Alfred, Chagal:
A może to pragnienie jest
Czyste jak dobry sen?
Jak dobrze jest przytulić się
Serce wie dokąd wyrwać się stąd
Przegonić czas, senny czas…

Rebeka:
Ten łajdak znowu wymknął się
Dobrze wiem gdzie jest, o tak!
By karczmarz był jak durny stary cap… sprośny
Alfred:
Dziewczynę co ma taki czar
Taki uśmiech…
Sara:
By chłopiec taki miły był…
Sara, Alfred, Rebeka:
Widzę w życiu pierwszy raz…

Rebeka:
Ten łotr za nic nie ma wstydu
Za spódnicami ugania się taki jest!
Chcicę ma jak wściekły pies
Weźmie go na widły bies

Alfred, Sara:
Może to jednak jawa jest
Nie bój się, że to sen
Chcę być przy tobie… tego chcę – co noc!

Alfred, Sara:
Bo skoro mam zakochać się
Skoro tak
Alfred:
Tyko w takiej jak ty…
Sara:
Takiego chcę jak ty…

Wampiry:
Nadszedł czas!
Nadszedł czas!

Alfred, Sara:
Bo skoro mam zakochać się
Skoro tak, to już wiem:
To będzie taki ktoś jak ty
Tylko ty
I więcej nigdy nikt!
Jeśli kochać, to tylko tak jak ty…
Tak jak ty


Umarł Bóg

Von Krolock:
Tyle lat przeczuciem byłem i snem
Budzisz się dziś
By zapragnąć mnie – wiem!
Szczęśliwa…
Rozdziela nas już tylko
Chwila lub dzień
Kiedy zawołam
Ty odpowiesz na zew
I szczęścia spragniona
Ożywisz mój sen…

Wampiry:
Nadszedł czas! …
Nadszedł czas! …

Von Krolock:
Umarł Bóg
Nie potrzebuje go nikt
Wszak to przekleństwo
By wiecznie móc żyć
Okrutne…
Zło nas oślepia i złudny nasz blask
Pogardzać nadzieją
Nie wstydzić się kłamstw
Kochać nienawiść
To być jednym z nas…
To co wielbię idzie w dym
Dewastuję to co sławię
To co kocham aby żyć
Unicestwiam własnym jadem
Gdy ze mną zanurzysz się w mrok
I zatracisz się w nim
Zrozumiesz co to wieczność
Pokochasz ten ból
Okryta szczelnie moim cieniem

Sara:
Słysze, jak mnie wzywa jakiś głos…

Von Krolock:
Szczęśliwa!
Rozdziela nas już tylko
Chwila lub dzień
Kiedy zawołam
Ty odpowiesz na zew
I szczęścia spragniona
Ożywisz mój sen…

Chór:
Umarł Bóg
Nie potrzebuje go nikt
Wszak to przekleństwo
by wiecznie móc żyć
Okrutne…
Zło nas oślepia i złudny nasz blask
Pogardzić nadzieją
Nie wstydzić się kłamstw
Kochać nienawiść
To być jednym z nas…


Ale tu jasno (Prawda)

Abronsius:
Mocno stoję na tej ziemi
Bo zajmuję się faktami
Nikt mi oczu nie zamydli
Nie pozwolę się omamić
Szukam prawdy!
A prawda jest naga!
Zachowuję jasny umysł
Bo studiuję świat realny
I zaglądam pod podszewkę
Zjawisk paranaturalnych
To prawda!
Prawda jest naga!
Nową zagadkową rzecz
Przyjmuję jak wyzwanie
Niejasnościom mówię: precz!
Powtarzam wciąż pytanie:
Kto i co i gdzie i z kim i jak?
Kto i co i gdzie i z kim i jak?

Rebeka, Chagal, Magda:
Miło się żyje nam
Kiedy muzyka gra
Tu nie narzeka nikt
Póki sielanka trwa
Nikt się nie dąsa
Nie smuci
Nie spieszy
Po co to mącić?
Po co tak węszyć?

Abronsius:
Wyczuwam niezawodnie
Kiedy prawdę ktoś ukrywa
Bo zgoła instynktownie
Mój szósty zmysł ożywa
W kołysce już robiłem
Badania na zabawkach
Z łatwością uwolniłem też
Kukułkę od zegara
Kuku!
W Świętego Mikołaja ani chwili nie wierzyłem
A szkolne kłamstwa belfrów
Odważnie obnażyłem
Konkluzja owych sporów jest
Zawsze tylko jedna:
Odrzucam grę pozorów
Dobieram się do sedna sprrrrrrrrraw…
Bo wierzę, że logika
Niechybnie tryumfuje
Choć Akademie Nauk mą wiedzę ignoruje
Krytyka mnie nie wzrusza
Zwątpienia mi nie straszne
O siebie dbać nie muszę
Ja tylko o swą prawdę dbam
Zachowuję jasny umysł
Bo studiuję świat realny
I zaglądam pod podszewkę
Zjawisk paranaturalnych
Wszystko sprawdzam empirycznie
A motywy moje proste:
Mam ambicję szerzyć postęp
A do tego edukuję prosty…

Rebeka, Magda, Alfred, Chagal:
Zachowuje jasny umysł
Bo studiuje świat realny
I zagląda pod podszewkę
Zjawisk paranaturalnych
Wszystko sprawdza empirycznie
A motywy jego proste:
Ma ambicję szerzyć postęp
A do tego edukuje prosty lud!
Edukuje prosty lud!
Edukuje prosty lud!
Edukuje prosty lud!
(etc.)



Abronsius:
Naga prawda!
Naga prawda!
Naga prawda!
Edukuje prosty lud!
(etc.)



Rebeka, Magda, Alfred, Chagal, Abronsius:
Edukuje prosty lud!
Edukuje prosty lud!
Edukuje prosty lud! –

Abronsius:
Gdzie kurę skubali
Tam pachnie już rosół
Gdzie śniegi stopniały
Tam idzie na wiosnę
Gdzie chodzą po nocy
Tam zasnąć nie można
Gdzie garbus, tam zamek!
Gdzie sługa – tam książę!
Założę się o Nobla
Że ten garbus to służący
Trzeba było śledzić go
To jasne jest jak słońce
Rozum! W głowie!
Logika mi podpowie:
Kto i co i gdzie i z kim i jak!
Zachowuję jasny umysł
Bo studiuję świat realny
I zaglądam pod podszewkę
Zjawisk paranaturalnych
Wszystko sprawdzam empirycznie
A motywy moje proste:
Mam ambicję szerzyć postęp
A do tego edukuję prosty lud!
Rebeka, Magda, Alfred, Chagal:
Edukuje prosty lud! …
Edukuje prosty lud! …

Abronsius:
Naga prawda!
Naga prawda!
Naga prawda!
Edukuje prosty lud!
(etc.)


Rebeka, Magda, Alfred, Chagal, Abronsius:
Prawda jest tu!


Zaproszenie na bal

Von Krolock:
Witaj dziewczę!
Nie obawiaj się mnie…
Jestem aniołem
Co spełni twój sen
Nareszcie…
Niosę ci wolność i zapraszam na bal
Nocą w mym zamku
Pierwszy raz pójdziesz w tan
Z dziecka w kobietę
Przemienisz się tam…
Chyba że się boisz
Wszelkiej nadziei
Wszelkich zmian
I powiesz, że wystarczy ci
To stare dobre życie jakie znasz
Chcesz się tu zestarzeć
W korowodzie szarych dni
I powiesz, że wystarczy ci
Niestety, ale nie wystarczy ci!
Wmówili ci, że zmiana grzechem jest
Lecz ty już wiesz, że to nie grzech
Bo przeczuwałaś kłamstwo, podstęp, blef
Ukrywano przed tobą, że jest lepszy świat
Więc żyj w zgodzie z sobą, bo reszta to fałsz
Ja wiem, czego ci tu brak!
Ty na skrzydłach nocy unieść się chcesz
Bo w ciemności znajdziesz sens
Gdy postradasz zmysły w niej
Twoje serce już dojrzało
By się wyrwać na bal!
Ja wiem, czego ci brak!
Ty na skrzydłach nocy unieść się chcesz
Monotonne przerwać sny
Od początku zacząć śnić
Oto pora już!
Zapraszam o północy na bal!


Tam jest swoboda

Alfred:
Jaki dobry los
Wiódł mnie tyle długich dni
Bym ją znalazł nagle tu
Pod dachem tym
Saro, pokaż się
Zechciej tylko wyjrzeć z okna
Stoję pod księżycem
Marząc o spojrzeniu twym

Sara:
Zaraz zbudzisz cąły dom
Proszę, cicho bądź
Papa będzie zły
Alfred:
Zwidy chyba mam
Sara:
Znowu idzie noc
Alfred:
Razem sam na sam
Sara:
A ja mam już dość
Alfred:
Co za szczęście!
Sara:
Nie mów nikomu
Alfred:
Razem nareszcie!
Sara:
Wyrwać się z domu…

Sara:
Tam jest swoboda
Horyzont to niewoli kres
Tam jest mój cel
Gdzie prawdziwy cud możliwy jest

Alfred:
Odtąd nie rozłączy nas nic
Bo we dwoje pokonamy przeszkody
Ja i ty
Ty i ja
Uniesiemy się
Aż do gwiazd!
Tam jest swodoba
Nadzieja, której tu nam brak
Tam jest pogoda
Tam czeka na nas lepszy świat
Alfred, Sara:
Tam życie ma inny smak…

Sara:
Romantycznie zaczyna się noc
Lecz niestety, dziś jestem zajęta
Do pół drogi odprowadź mnie stąd
Lecz to sekret
I o tym pamiętaj
Alfred:
Dokąd chcesz iść?
Sara:
Nie powiem i już
Alfred:
Nie idź przez las
Sara:
Czy obleciał cię tchórz?
Alfred:
Taka ciemność i ziąb
Sara:
Nie przeszkadza mi to
Alfred:
Latwo tam zgubić się
Sara:
Droga znana mi jest
Alfred:
Może pożreć cię wilk
Sara:
Tutaj nuda doskwiera mi!

Alfred, Sara:
Tam jest swoboda
I każdy wolny wybór ma
Tam jest pogoda
I szczęście co bez końca trwa
Tam życie ma
Inny smak…


Czerwone trzewiki

Sara:
Przyjąć je czy nie
Choć czerwone są jak krew
To ja trzewiki właśnie takie chciałam mieć
Dobre to czy złe
Mam już dosyć takich pytań
Moich pragnień ktoś nareszcie
Pojął skryty sens
Jutro wróci szary dzień
Tylko dziś jest bal
Dziś zamierzam żyć
Jutro będę spać
Zrobię to co chcę
Choćby jeden raz
Co w tym złego, żeby być sobą
Żeby być młodą
Śpiewać i tańczyć
Poczuć się wolną
Wolna jak ptak
Niczym anioł co na skrzydłach mknie
Lekka jak wiatr
Kiedy w lustrze wody budzi się

Von Krolock:
Idź tam, dokąd serce się rwie
Nie myśl czego będziesz jutro żałować

Sara:
Chcę już poddać się
Chciałabym oddać się
A jeśli sama ma to zniszczyć mnie
I tak się sama nie obronię …

Sara, Von Krolock:
To co wyzwala
Silniejsze od nas samych jest
To co zniewala
Ważniejsze do nas samych jest
Już czas tam iść
Już czas tam biec…


Modlitwa

Rebeka:
Gdy muzyka w seru gra
Dusza się do tańca rwie
To do zguby wiedzie nas
Lepiej pomodlić się

Magda, Rebeka:
Niechaj Bóg obroni nas
I oddali wszelkie zło
Nie pozwoli spojrzeć nam
Na otchłani mroczne dno

Magda, Rebeka, Alfred:
Niechaj Bóg uchowa nas
Przed pragnieniem głodnych serc
Choć pokusa drzemie w nas
Lepiej jest nie budzić jej
Niechaj Bóg wybaczy nam
Pciąg do plugawych miejsc
Zachowajmy rozum gdy
Bestia w brzuchu ocknie się

Sara:
To co wyzwala silniejsze od nas samych jest

Magda, Rebeka, Alfred:
Niechaj Bóg oszczędzi nam
Lekkiej chuci ciężkich prób
Niech nam wiarę w siebie da
By lubieżny zwalczyć głód

Sara:
To co zniewala ważniejsze do nas samych jest

Magda, Rebeka, Alfred:
Niechaj Bóg oszczędzi nam
Lekkiej chuci ciężkich prób
Niech nam wiarę w siebie da
By lubieżny zwalczyć głód

Sara, Von Krolock:
To co wyzwala silniejsze od nas samych jest

Magda, Rebeka, Alfred:
Daj nam Boże więcej sił
Zbawić od pokusy chciej
Wszak silniejsza Twoja moc
Większa od nas samych jest


Dla Sary

Alfred:
Co za noc, dziwna noc
Serce bije na trwogę
Dokąd poszła Sara??
Widzę, że tylko ja
Tylko ja jej pomogę
Taka noc kusi los
Nic tu strach, nic tu lęk
Trzeba życie ocalić
Zrobię to dla Sary
Gotów iść, gotów trwać
I zanurzyć się w otchłani
Bo ją kocham
Czeka gdzieś dobry świat
Pora wracać do domu
Ale nie bez Sary
Bo gdy widzę jej twarz
Lęk wydaje się złudą
Tylko serce ma głos
Wiernym być, dzielnym być
Własne przemóc słabości
Wszystko to dla Sary
Ufać, że przyjdzie dzień
Kiedy spokój nam zagości już na zawsze
Oddech wziąć, wypiąć pierś
Śmiało stanąć do boju
To dla ciebie Saro
Ja nie poddam się, wiesz?
Możesz mi zaufać, Saro
Nie opuszczę cię, nie!
Czuję moc, czuję zew
Czuję w sobie odwagę
Dzięki Tobie, Saro
Oddam sen, oddam krew
Oddam ci życie całe
Bo cię kocham, Saro!


Zgon to niezła farsa

Magda:
Oczy jak z lodu
Skóra jak śnieg
Dzisiaj nam ostygł
Wczoraj był jak piec
Zgon to niezła farsa
Wiecznie kłótliwy
Milczy jak głaz
Wczoraj tak silny
Dziś zbędny łach
Zgon to niezła farsa
Zgon to niezła farsa
Ile razy mnie obłapiał
Chciałam, żeby szlag go trafił
Teraz kiedy znalazł grób
Nabrał manier jako trup
Pchał się pod kołdrę
Ten stary cap
Teraz złagodniał
Kto by się go bał
Zgon to niezła farsa
Zgon to niezła farsa
Zgon to niezła farsa
Zgon to niezła farsa …
Zgon to niezła farsa
Zgon to niezła farsa
Zachowywał się jak prostak
Umizgiwał gryząc czosnek
Dziś go trawi trupi jad
Lecz poza tym nie ma wad
Kiedy mnie zdybał
Brał mnie jak chciał
Może go spytam
Odpowie mi…
Ach!


Przez ostępy do zamku / Przed zamkiem – Finał I Aktu

Wampiry:
Nadszedł czas!
Wreszcie ludzie z klasą
Edukacja, polot, pasja, pełnia sił
Nadszedł czas!
Nasza zwykła strawa
To wieśniacy, lecz to lepsze jest niż nic
Nadszedł czas!
Ludzie z naszej sfery
Okazja to specjalna, nie puścimy jej z rąk
Nadszedł czas!
Najwyższy czas
Smaczniejszy kęs, weźmy dziś na ząb

Von Krolock:
Oto noc
Co błogosławi piękno
Chroniąc je przed rdzą
Wieczna noc
Pomna szpetoty stworzeń
Lgnących do mych rąk
Witam was
Panowie, wejdźcie tu
By nigdy nie wyjść już
Kto z własnej woli
Wejść w mą ciemność śmiał
Ten pozna więcej
Niż by zgłębić chciał
Ja – Von Krolock – mu te szansę dam!
Cierpię na samotność
I smutek trawi mnie
Przyszłość przeminęła już
I tylko trwa tu śmierć
Nie ma końca płynny czas
Lecz ocean oglądasz z brzegu
Melancholia trawi nas
Nie ma na nia żadnego leku
Rzuć się za mną w płynny czas
Zrozum, czym jest przymus trwania
Poznaj swoją drugą twarz
Rozkosz smutku
Dreszcz czekania
Czeka na nas Czarny Graal
Znaleźć go, to znaleźć miłość
Amoralny rządzi ład
Ludzkich praw
Dla nas nie starczyło
Kto kocha samo życie
Tylko żyć bez końca chce
I wolny jest…


Na orbicie serc

Chó:
Oczy jej błyszczą
Włosy jej lśnią
Zgubna ciekawość
Przywiodła tutaj ją – do bram
Usta jej czerwień
Skóra jej biel
Traci już zmysły
Wypije wiecznośc więc – do dna
Wampiry:
Nadszedł czas!
Sara:
Kiedy idzie noc, niesie pustkę i żal
Nie wiem, czego jest mi brak
Wampiry:
Nadszedł czas!
Sara:
Kiedy idzie noc mam tak cudowne sny
Ale czuję lęk gdy budzę się z nich
Wampiry:
Nadszedł czas!
Sara:
Ciało okrył mrok jest we mnie dziwny niepokój
Nie pojmuję skąd się bierze ten stan
Wampiry:
Nadszedł czas!
Sara:
Zguba grozi mi lecz pragnę ulec pokusie
Którą w końcu zgotowała mi noc
Wampiry:
Szykuj się, dziecko!
Sara:
Słyszę jak mnie wzywa jakiś głos
Wampiry:
Szykuj się, dziecko!
Sara:
Słysze jak mnie wzywa…

Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
Kiedy idzie noc czuję dotyk magiczny
Jego źródła nie zna nikt
Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
Kiedy idzie noc czekam całkiem bezbronna
By potężna moc uniosła mnie stąd
Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
Niech się zdarzy cud, bym kobietą się stała
I wolności smak poznała pierwszy raz
Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
Wszystko jedno jak pragnę odkryć nieznane
Rzucę życie swe na szalę lub na stos

Von Krolock:
Szykuj się, dziecko!
Sara:
Słyszę, jak mnie wzywa jakiś głos
Von Krolock:
Szykuj się, dziecko!
Sara:
Czuję, jak mnie wciąga czyjaś moc!

Von Krolock:
W zatraceniu wolność jest
Tylko we mnie ją odnajdziesz
Co dręczyło cię we śnie
Tu zachwyci cię na jawie
gdy ze mną zanurzysz się w mrok
Między otchłań a blask
Zapomnisz o rozdarciu
Zatrzyma się czas
Owinę cię swym cieniem i rozpalę żar
Ty jesteś owym cudem
Co światy łączy dwa
Sara:
Me serce to dynamit tylko iskry mu brak!

Sara, Von Krolock:
Ja wiem, że wiecznie [chcę / chcesz żyć]
A wieczność zaczyna się dziś
Wiecznosć zaczyna się dziś…

Sara:
Miałam kiedyś mieć
Wielką miłość po grób
Zamiast tego idę na dno
Obłęd wciąga mnie
I tak daleko jest dom
Na orbicie serc zamarł wszelki ruch
I zaćmienia wtacza się krąg
Niebo spowił cień
Serce zapada się w mrok…

Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
Kiedy idzie noc pora wyrwać się stąd
Choć brakuje mi już siły na bunt
Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
I na jeden zew znów ulegam posłuszna
I piekielnie pragnę płynąć pod prąd
Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
życie mogę dać byle choćby na chwilę
Być naprawdę i do końca jedną z was
Wampiry, Von Krolock:
Nadszedł czas!
Sara:
Tak – to już czas i każdą cenę zapłacę
Nawet jeśli tym zatracę własny los

Von Krolock, Wampiry:
Szykuj się, dziecko!
Sara:
Słyszę, jak mnie wzywa jakiś głos
Von Krolock, Wampiry:
Szykuj się, dziecko!
Sara:
Czuję, jak mnie wciąga czyjaś moc!

Sara, Von Krolock:
W zatraceniu wolność jest
Tylko w [tobie / we] mnie ją [odnajdę / odnajdziesz]
Co dręczyło [mnie / cię] we śnie
Tu zachwyci [mnie / cię] na jawie
Bo gdy z [tobą / ze] mną [zanurzę / zanurzysz] się w mrok
Między otchłań a blask
[Zapomnę / zapomnisz] o rozdarciu
Zatrzyma się czas
Owiniesz mnie [swym / owinę] cię mym cieniem i [rozpalisz / rozpalę] żar
Von Krolock:
Ty jesteś owym cudem
Co światy łączy dwa
Sara:
Me serce to dynamit, tylko iskry mu brak

Sara, Von Krolock:
Ja wiem, że wiecznie [chcę / chcesz] żyć
A wieczność zaczyna się dziś
Wieczność zaczyna się dziś!

Sara:
Miałam kiedyś mieć wielką miłość po grób
Zamiast tego idę na dno
Otchłań czeka już
Obłęd się czai o krok
Na orbicie serc zamarł już wszelki ruch…
Von Krolock:
Wieczność możesz wziąć z moich rąk
Sara, Von Krolock:
Niebo spowił cień, serce zapada się w mrok
Sara:
Niebo spowił cień, obłęd już czeka o krok
Niebo spowił cień, oddaję się dziś twoim snom…


Carpe Noctem

Wampiry:
Na mój zew chłoń nocy smak
Tylko w nocy zatracisz duszę
Przeklnij ze mną słońca blask
Pragnień twych nic już nie zagłuszy
Uwierz mi i uwierz w noc
Tylko nocą odkryjesz prawdę
Sny wstydliwe skryje mrok
Z marzeń nikt cię tu nie okradnie....
Echo dzwoni w ruinach
Dzwonnikiem jest tu kat
Gdzie diabeł wsiada na tron
Tam anioł spada jak głaz
A my karmimy się zbrodnią
I głód sycimy krwią
Nienasycona jest to chuć
Nieprzenikniony to mrok
Jak łatwo gubi sens
Kto prawa nocy oddać chce dniom
Umykaj więc do cienia
Otuli cię tu mrok
Napawaj się ciemnością
Aż upijesz się nią!
Uwierz w noc!
Uwierz w noc!

Chór:
Dies irae Kyrie! Libera me Domine!
Dies irae Kyrie! Requiem da Domine!
Dies irae Kyrie! Libera me Domine!
Dies irae Kyrie! Requiem da Domine!
Dies irae Kyrie! Libera me Domine!
Dies irae Kyrie! Requiem da Domine!
Exultate Kyrie! Pie Agne Domine!
Dies irae Kyrie! Sanctus Sanctus exultate!
Dies irae Kyrie! Libera me Domine!
Dies irae Kyrie! Requiem da Domine!

Wampiry:
Uwierz w noc! To ona cię przywiodła tu
Uwierz w noc! I powieki zamknij jak do snu
Uwierz w noc! Tylko w ciemności ujrzysz ją
Uwierz w noc! To w niej dopełni się twój los
Uwierz w noc!
Uwierz w noc!
Uwierz w noc o tak!
Pośród grobów i ruin
Podnosimy się z krypt
Nadzieja pęka tak jak szkło
Koszmarne spełnią się sny
Bo porządkiem jest tu chaos
A zmień, to znaczy zniszcz
Bestie, co igrają krwią
Są mniej drapieżne niż my
Jak łatwo gubi sens
Kto prawa nocy oddać chce dniom
Umykaj więc do cienia
Otuli cię tu mrok
Napawaj się ciemnością
Aż upijesz się nią!
Uwierz w noc!
Uwierz w noc!

Chór I:
[ chant ]

Chór II:
Carpe Noctem!
Carpe Noctem!
(etc.)




Wampiry:
Uwierz w noc! To ona cię przywiodła tu
Uwierz w noc! I powieki zamknij jak do snu!
Uwierz w noc! Tylko w ciemności ujrzysz ją!
Uwierz w noc! To w niej dopełni się twój los
Uwierz w noc! To ona cię przywiodła tu
Uwierz w noc! Powieki zamknij jak do snu!
Uwierz w noc! Tylko w ciemności ujrzysz ją!
Uwierz w noc! To w niej dopełni się twój los....

Na nasz zew chłoń nocy smak
Tylko w nocy zatracisz duszę
Przeklnij z nami słońca blask
Pragnień twych nic już nie zagłuszy
Uwierz nam i uwierz w noc
Tylko nocą odkryjesz prawdę
Sny wstydliwe skryje mrok
Z marzeń nikt cię tu nie okradnie


Gdy miłość się budzi

Alfred:
Gdy miłość się budzi
Muzyka w sercu gra
świat kochasz i ludzi
Masz w oczach nieba dwa
Spojrzenie lub gest
I pojmie jak jest
Bogini twych snów
Pamiętaj, że gdy
Miłość się budzi
Rozumiesz to bez słów

Herbert:
Masz być dla mnie miły
Bo bawić się chcę
Ta bladość…
Czy czujesz się źle?

Alfred:
Ależ nie! Jestem zdrów!

Herbert:
Przyjacielu, gorączka to jest
Marsz zaraz do łóżka
Sam wezmę cię tam
Wszak widzę, że drżysz, mon cheri

Alfred:
To chyba nie to…
Herbert:
Druhu mój, przeszywa cię dreszcz!
Alfred:
Ma być bal, wszak taki chodzi tu słuch
Herbert:
Ech, ten tyłeczek to cud…
Alfred:
Ten bal…
Herbert:
Te twoje oczy…
Alfred:
Co oczy?

Herbert:
I rzęsy tak długie
Tak długie i jasne
Jak len
Tak, dziś jest tu bal
Muzyka gra
Przy swietle świec ty i ja
Będą niuanse, romanse…
W ramiona cię wziąć I zatańczyć na smierć
W taką noc…

Herbert:
No, co tam studiujesz?
Alfred:
Ten tom…
Herbert:
To wiersze są!
Wiem dobrze, co czujesz
Podzielam skłonność twą
Sam płonę jak piec
Magnetyzm dwóch serc
Pragnienie dwóch ciał
Połączy dziś bal
To miłośc się budzi
Czy chcesz
Czy nie
Kocham Cię!!


Wieczność

Wampiry:
Wieczność to nic
Tylko nuda i tyle
Bo nie ma początku
A koniec ma gdzieś
Bo wciąż dzieje się
Tyle samo co zawsze
Bez lęku, bez euforii
Tylko głupia wieczna
Wieczność wciąż!
Żaden ból, żaden trud
Czasu w bród
Tylko cholerna wieczność wciąż!
Więc wzniesiemy się
Ponad otchłań paniki
Strach to nasz oręż
A celem jest świat
Nasz jad sączy się
W puste ludzkie umysły
Szybko wypłyniemy
Na tej ziemi
Zapadnie noc! …
Czas podnieść już
Wieka z naszych grobowców
Czas wyjrzać z krypty
I ruszyć do miast
Niech strach leje się
W ludzkie dusze i zmysły
Pędzi po krawędzi
Ludzkie plemię
Zepchniemy je na dno!
Na dno!
Na dno!
Na dno! …


Nienasycony głód

Von Krolock:
Znowu noc
Bezgwiezdna noc
I księżyc znika
Pogardza mną
w ciemności tylko trwam
Nadziei nie ma w niej
A cisza krzykiem swym
Bezbronny dręczy cień
Dzień był złoty
Nad polami wiatr
Tyle lat minęło
Tyle długich lat
Leżałem z nią pośród łąk
W mojej dłoni czułem jej gorącą dłoń
Nie przeczuła
Czego pragnę w niej
Ja się wciąż łudziłem
Że pokonam cień
Lecz w ramionach mych co za przeklęty los
Życie uszło z niej
Bo kiedy sięgnąć chcę ku życiu
To w ramiona chwytam śmierć
Lepiej rozbłysnąć raz I spłonąć
Niż bez końca palić się
Ja chcę wlecieć na wyżyny
Lecz niezmiennie spadam w mrok
Lepiej aniołem albo i diabłem być
A ja to wielkie niespełnienie
I pragnienie każe mi żyć
Tylko jedna chwila ukojenia
I niech się dzieje, co chce
Lecz daremna to nadzieja
Głód przepastny trawi mnie
Stary pastor piękną córkę miał
Tyle lat minęło był gorący maj
Na jej białej skórze w blasku świec
Jej krwią pisałem wiersz
Kiedyś żołnierz młody ztał u zamku bram
Pułk Napoleona odszedł w siną dal
Jego cichy ból zdumiony szept
Od wieków dręczą mnie
Bo kedy sięgnąć chcę ku życiu
To pochłaniam je do cna
Chciałbym zrozumieć świat
I poznać los a nie znam siebie sam
Pragnę być nareszcie wolny
Lecz w kajdanach musze tu tkwić
Lepiej zbrodniarzem albo i świętym być
A ja to wielkie zakłamanie tak, to ja
Unicestwiam tylko to, co kochać bym chciał
Śmiertelnicy żywią się nadzieją
Więc tak cierpliwie znoszą ból
Ja nie zaznam ukojenia
Bo przepastny znoszę głód
Można mieć wiarę w ludzkość
W sławę albo w grosz
Wierzyć w sztukę i naukę
Czy w miłość wierzyć wciąż
Bo ludzie wierzą w bogów
I w co tylko chcą
I w cuda i w znaki
I w piekło i raj
I w dobro i grzechy
Wierzą w Biblię albo los
Lecz– prawdziwa moc, co rządzi tu
To wieczny głód
Odwieczny głód
Przeklęty i wyklęty głód
Wielki potępiony głód!
Śmiertelne dzieci jutra
Proroctwo dla was mam
Nim nowa epoka rozpocznie się tu
Czy wiecie, co zostanie wam?
Nienasycony głód…


Sala balowa

Von Krolock:
Witam bracia
I zapraszam na bal
Tamten przed rokiem
Niegodny był sal
Zamkowych…
Blady chłopina przyniósł wstyd
Karcie dań
Jak obiecałem
Nagrodę dziś mam
Po roku chudym
Rok tłusty wam dam
Tych, co żyją wiecznie
Wypala żądza świeżej krwi
Czy kiedykolwiek mamy dość?
Wampiry:
Nie mamy tego nigdy, nigdy dość!

Von Krolock:
Nowa szyja, nowy łyk
I znów więcej chcemy pić
Czy kiedykolwiek mamy dość?
Wampiry:
Nie mamy tego nigdy, nigdy dość!

Wampiry:
Pragnienia krwi nie zaspokoi nic
Bo w miarę picia rośnie w nas
Na samą myśl pragniemy od początku pić!

Von Krolock:
Dziś zapewnić was mogę
że spodoba się bal
Zdobycz mamy za progiem
Już weszła pod dach
Zaraz odda się tu nam…
Jej niewinność niech ozdobi tę noc
W oczach ma odbicie gwiazd
Uleczy dzisiaj nas
I powiadam wam:
To ona opromieni nasz bal!
Kosztować chcę jej sam…
Lecz bez lęku, dla was też prezent mam
W labiryncie moich sal
Wędrowcy błądzą dwaj
Ich daruję wam
Bo sami przyzywali swój los
Zły los!

Wampiry:
Umarł Bóg
Nie potrzebuje go nikt
Wszak to przekleństwo
By wiecznie móc żyć
Okrutne…
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask
Pogardzić nadzieją
Nie wstydzić się kłamstw
Kochać nienawiść
To być jednym z nas…

Wampiry:
Ta mała wiecznie chce żyć
A wieczność zaczyna się dziś!
Wieczność zaczyna się dziś!

Von Krolock:
Na orbicie serc
Zamarł już wszelki ruch
Wieczność wzięłaś więc z moich rąk!
Niebo spowił cień
Otchłań już czeka o krok

Sara:
Miałam kiedyś mieć miłość po grób
Von Krolock:
Zamiast tego idziesz na dno
Sara, Von Krolock:
Niebo spowił cień
Oddaję się dziś twoim snom…


Taniec wampirów – Finał II Aktu

Abronsius:
Jesteśmy wolni, mój umysł triumfuje
I przed zgubą ocaliłem nasz świat
Niech w Koenigsbergu pozalewa ich żółć
Kiedy Nobla do rąk będę brać
Udowodniłem podstawową z mych tez
Że po śmierci trupy też mogą żyć
Noc po nocy na żer wstają z krypt
Żeby świeżej móc napić się krwi
Lecz i tak przegrywają z umysłem
Wobec wiedzy i trup nie ma szans
Czyli jasna dziś jest i metoda i cel
To logika toruje szlak
Postępu nic nie powstrzyma
Bo tak się rodzi nowy świat

Magda:
Bierz ile chcesz, nigdy nie patrz na innych
I łokciami do koryta się pchaj
To jest fakt, tak stary jak świat
Że za forsę wszystko kupić się da

Magda, Herbert:
Dłoń zamknij w pięść
Zanim zrobią to inni ta metoda efekty ci da
Twoja logika przyniesie postępy
Jeśli umiesz po trupach się pchać

Wampiry:
Wychodzimy stopniowo na światło
I niedługo nie zatrzyma nas nic
Bowiem jasna dziś jest
I metoda i cel
Nasze życie po śmierci to krew
Wasza krew
Nadchodzimy!
Przejmiemy cały wasz świat
Przejmiemy cały wasz świat
Dogasa wieczna noc
Już czas!
Nam także marzy się blask
Już czas!
Niedługo ty będziesz nasz
O tak!
Wampiry zapraszają, więc tańcz!
Wampiry zapraszają, więc tańcz!

Wampiry I:
Diabeł złapał za ster
Pod czerwoną tęczą
Ten świat należy do tych
Co nie maja serca
Wszyscy piją tu krew
I nic się nie zmienia
Ten świat należy do tych
Którym brak sumienia

Wampiry II:
Wampiry zapraszają więc tańcz!
Niedługo ty będziesz nasz…

Wszyscy:
Teraz chcemy być sobą
Bawić się tak jak wy
Mamy gdzieś ten cały świat
Bo dzikie serca idą dziś w tan
Wampiry zapraszają więc tańcz
Niedługo ty będziesz nasz
Wampiry zapraszają więc tańcz
Niedługo ty będziesz nasz! …
Teraz chcemy być sobą, bawić się tak jak wy
Mamy gdzieś ten cały świat
Bo dzikie serca idą dziś w tan
Wampiry zapraszają więc tańcz
Niedługo ty będziesz nasz!
Wampiry zapraszają więc tańcz
Niedługo ty będziesz nasz!
Moralności zero w ustach krew
Świat jest na krawędzi a więc bawmy się!
Moralności zero w ustach krew
Świat jest na krawędzi a więc bawmy się!
Moralności zero w ustach krew
Świat jest na krawędzi a więc bawmy się!
Moralności zero w ustach krew
Świat jest na krawędzi a więc bawmy się!
Wampiry cię proszą więc tańcz!

Quelle: https://mljs.evilnickname.org/tanzdervampire/taniecwampirow.html